Cierpiętniczo o miłości
Mogliby tej namiętności zazdrościć
pieśniarze
Że tak trwa niewzruszona krocie godzin
Gdy za uczuć przyłbicą grymasu nie widzą
I że jej bliżej do śmierci niż narodzin
Myślą, że śmigają wciąż świerszcze
świszczące
Cień dwóch ciał cmoka się w dali
Nie widzą przez owe bzdurne bałamutnie
Że prawdą jest szczęście na szali
Nie zawsze pomyślnie, gdy zmysłów
pociski
Tratują po trochu wprost w trumnę
Nie zawsze da się znieść w pełnej krasie
Gdy sny na nas spojrzą zbyt dumnie
Nie trwałość zaletą, gdzie miłość
nieszczęsna!
Bez nadziei, niech pamięć umyka
ukradkiem
Na kolanach w tym miejscu wyzbywam się
męstwa
W łez strugach nad swoim Upadkiem
Komentarze (3)
Już sam tytuł zniechęca do czytania. Mniej
cierpiętniczo a bardziej sensownie a będzie lepiej ;)
Sumtny ale głeboki i prawdziwy.Pozdrawiam
Smutny, ale bardzo ładny.pozdrawiam serdecznie:)