W ciszy
Łzy jak złoty proszek lśnią na twarzy
po co tak się skradać
i wciąż nie widzeć
Blask księżyca rozjaśnił zamarznięte sny
Smutne marzenia mkneły po niebie
po co się śpieszyć
po co się zstanawiać
Bocian zaklekotał w oddali
A ja wciąz tu żyje
wciąż tu gnije
Zasypiam snem niespokojnym
obmyślam plany niezrealizowane
Przysiadam na liściu zaćmienia
splatam ręce i prosze w modlitwie
o spokoj cisze
i o nieme serce
Komentarze (1)
Hm...Ja nie za bardzo lubię ciszę, właściwie to bardzo
rzadko jest mi dane się jej przysłuchiwać. Ładny
wiersz.