Codzienny wyścig
no właśnie, właśnie... codzienne życie na szczycie...
W codziennym wyścigu pieprzonych
szczurów
Choć walisz głową, nie przebijesz murów
Liczy się kasa, to twój bilet do raju
Gdy nieprzytomny odpływasz na haju
Grzeczne dziewczynki ponoć idą do nieba
A te niegrzeczne mają co im trzeba
Gdy szukasz prawdy, wiedz tu jej nie
znajdziesz
I z zasadami daleko nie zajdziesz
Przyjdzie dzień, gdy zrozumiesz, że miałeś
rację
I pusty talerz wieczorem na kolację
I chociaż ludzie dali ci popalić
Wciąż nie masz siły, by to wszystko
walić
Zamykam oczy, chcę by ten sen minął
O własne szczęście muszę walczyć siłą
W świecie gdzie wszyscy są dla siebie
wrogami
Pozostawieni jesteśmy sobie sami
Skazani na śmierć od chwili narodzenia
A mimo to mamy jeszcze złudzenia
Śmiech i łzy od niechcenia
Zgubiliśmy marzenia
Jak wchodzisz w dupę komu trzeba
To złoty deszcz sypie ci się z nieba
A ja to pieprzę, pieprzę obficie
Gówniane życie choć jesteś na szczycie
Gdy wzejdzie słońce, nastanie nowy dzień
I rzuci snop światła na ten smutny cień
Pewnego dnia zbudzisz się wyzwolony
A teraz idź z powrotem. Jesteś
rozgrzeszony...
Komentarze (1)
...dzisiaj mnie zaskoczyłaś ...ciekawe słowa...
odpowiednio dobrane rymy... pokazałaś klasę
....widzisz sama jak wygląda wiersz rymowany.....