Cóż mógłbym Ci powiedzieć
Wiersz dla mojego przyjaciela Belusia
Na wszystko można dać odpowiedż
Rozsądną,szczerą czy też wartką
Więc pytaj drogi przyjacielu
o to co białe jest i co jest czarne
Na wstępie jednak muszę ostrzec
Jest w tym twierdzeniu pewien szkopół
Co jawi się jak chytry podstęp
Popatrzmy na to jednak z boku
Co jeśli sprzedam Ci odpowiedż?
O galaktykach i całym świecie
I choć w tym jawi się podpowiedż
Nie zmienisz dziś wszystkiego przecież
Więc zamiat ważyć dziwne słowa
I w szranki stawać w twarz z nicością
Lepiej Ci z życiem pocwałować
Zderzając wprost z rzeczywistością
Spójrz wokół jak w odbicie lustra
Gdzie żar twych żródeł się odbija
Świetlista to przedwieczna pustka
Ludzie to lubią "raj" nazywać
Ziemia to mówi i żywioły
Co tak jak cztery stany duszy zmienne
I czas co jak dyrektor szkoły
Karci by przerwać twą przyjemność
Rzecz nie w tym by przemianą się załamać
I widok swój rozpraszać krzykiem
Lecz przyjąć ją jak część poznania
Sprawdzając co w niej jest ukryte
Na końcu zawsze jest początek
Bezwzględnie pętla się zacieśnia
Od regół zawsze jest wyjątek
-to szansa,żeby wyjść z "przedmieścia"
Cóż przyjacielu mógłbym dodać
Pozór wciąż trawi nas okrutny
"On" -kusi,nęci,się chce podobać
ale z natury bałamutny
Miasto istnieje,złote żródło
Tak blisko iż zobaczyć się nie daje
I jakoś tak uwierzyć trudno
że "my" będziemy tam na stałe
Wszyscy-dokładnie bez wyjątku
Spokojni w świata rytm wpatrzeni,
Który od końca do początku
biegnie by trawa mogła się zielenić
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.