Cud
Dwa świty i dwa zmierzchy
Kleją się dziś do siebie
Bez sensu
Otwieram drzwi i wychodzę
By zaraz wrócić
I wyjść
Moje ambiwalentne myśli
Krążą wokół siebie
Nie potrafiąc dobrać się w pary
Obojętność codziennej modlitwy
Mdłość powszedniego chleba
Boże
Bo jeśli nie cud – to nic.
Jeśli nie cud, to nic.
Komentarze (2)
Ciekawa treść przy, które warto poruszać szarymi
komórkami. Bardzo fajnie napisane.
w gruncie rzeczy coś ciekawego tkwi w tym wierszu ...
"Moje ambiwalentne myśli" - za ten epitet na pewno +:)