* * * (Czemu wznosisz ramiona,...
“Czemu wznosisz ramiona, załamujesz
dłonie?”
Spytał wicher jabłoni wiejąc gdzieś po
stronie.
“Jakże mi nie żałować, jakże się nie
smucić,
Gdy pojmuję dokładnie piosnkę, którą
nucisz.
Każdy zaśpiew odkrywa to, czego nie
trzeba,
Więc nie pytaj mnie, czemu płaczę kiedy
śpiewasz.”
Potem deszcz ją zagadnął scałowując
siebie:
“Co ten uśmiech oznacza roztopiony w
niebie?”
“Tylko smutek tęsknoty i
oczekiwanie.
Czy się może odstało, czy się nie
odstanie?
Jakże się nie uśmiechać rzewnie i
żałośnie,
Kiedy tej tajemnicy strzeże czas
zazdrośnie.”
Na to słońce z daleka, z wielkiej w niebie
dziury
Chciało świat uratować, by nie był
ponury.
“Cóż mi słońce po tobie, po twych
złotych mostach,
Gdy nie idąc iść trzeba, nie zostając
zostać?
Kiedy liście, jak wiersze, zostawiam za
sobą
I nic po nich nie będzie, zwiędną i
zawiodą.”
Jeszcze trawa upieścić chciała ten
frasunek
Do pomocy z kwiatami i źródła poszumem.
“Miło ulec pieszczotom, ale w
krótkiej chwili,
Póki świat cały wróci próżny i niemiły.
Tylko szkoda owoców, tej rodzenia męki,
Gdy wszystkie ślady znikną, znikną i nic
więcej.”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.