Cztery pory dnia
II
Drzewa z zieleni
Niebo z błękitu
Wszystko się mieni
Brak tchu z zachwytu
Łąka z marmuru
A obok rzeka
I mały cień
Słabego Człowieka
III
Tam gdzie horyzont
Łączy dwa światy
Gdzie płonie lont
Miłości armaty
Gdzie krwawe niebo
Płonie rozgrzewa
I gdzieś w oddali słowik
Sam śpiewa
IV
Wszystko już tonie
W odmęcie mroku
Wszystko już gaśnie
W tym długim amoku
Drzewo ucieka
A rzeka staje
widzą człowieka
znów sam pozostaje
I
maleńka kropla
na źdźble gibkiej trawy
buja się tylko
dla swojej zabawy
I rdzawe słoneczko
znów powróciło
wnet swoją różdżką
czerń przepędziło
Komentarze (2)
"Drzewa z zieleni
Niebo z błękitu
Wszystko się mieni
Brak tchu z zachwytu" a mi brak tchu z zachwytu nad
twoim wiersze, naprawdę pochwała poezji! :)
Pięknie jestem naprawdę mile pod wrażeniem :) Piszesz
tak pięknie równo i spokojnie normalnie pięknie oddaję
głos...