Czym czy kim?
włączając się do zażartych dyskusji na temat feminatywów, które ostatnio zdominowały media...
Kolarz jeździ na kolarce,
tokarz wprawił w ruch tokarkę,
szofer wcisnął się w szoferkę,
pilot nadział dziś pilotkę…
Tkwi literat w literatce,
a reżyser w reżyserce
goszcząc, schwycił się za serce,
kiedy dubler mu zastękał:
"Wykończyła mnie dublerka!".
Ja zaś nie wiem, głowę łamię:
"Czy to rzecz jest, może zawód,
czy też ludzkie harce żwawe".
Komentarze (13)
Na szczęście, Wiktorio, na szczęście ludzie tak łatwo
nie dają się nowomodzie, jeśli prowadzi do śmieszności
lub dwuznaczności.
Ot, przykład, gdyby wprowadzono żeńskie odmiany stopni
w wojsku: (z inspiracji):
- Spędziłem urlop na majorce.
- Glansowałem oficerki.
Jastrzu, to też.
No właśnie, Mariat - uzupełniłaś mój wierszyk.
Pozdrawiam.
I tak ludzie będą mówili po swojemu, nie ma co aż tak
komplikować naszego i tak już trudnego języka.
I jeszcze zdarza się, że rodzaj żeński ma odmienne
znaczenie niż męski. Np. kobieta maszynista to na
pewno nie maszynistka. Pierwsza prowadzi pociąg, a
druga pisze na maszynie.
Z literatką jest już prościej - bo ta ma oba znaczenia
= z kim dzisiaj czytałeś wiersze? Z literatką Zosią
przecież, a w czym winko ci podano - w literatce - to
już wiecie. Tu więc z czym i z kim poprawne, reszta
to li tylko zabawne.
Nawet więcej śmiem powiedzieć
jest wprost głupio, gdy ministra
sięga po pisak z tornistra
i słowotok sypie wkoło
aby śmiesznie i wesoło.
Ile sensu każdy widzi - a na boku
większość szydzi. Taki ministerek czas.
Co zaś do choreografki - to już widzę te dopytki -
babcia dziadka ze zdziwieniem pyta - co to za
schorzenie? Chore już agrafki? Co za czasy?
Teraz znów nam każą w maskach chodzić i do tego w
rękawiczkach, bo jak wziąć taką agrafkę, jeśli ona
zakażona?
I tak można zabrnąć w las wszelakich głupot.
PS. Co do meritum - jestem zwolennikiem "złotego
środka", bez wpadania w radykalizm, który często
śmieszy, a czasem jest mocno dwuznaczny.
Ot - chirurżka, gastrolożka, ministra, psycholożka
(zwłaszcza w wymowie), posłanka (aby kłaść ją na
posłanie?). Kierowca tira to tirowiec, a kobieta? -
tirówka? (no właśnie) ;)
Dla równowagi - mężczyzna ma się teraz nazywać
"mężczyzn"? (aby pozbyć się żeńskiej końcówki -a),
oraz nie ma być już nazywany "osoba" (rodzaj żeński),
tylko "osób"?
No właśnie. Tak że - zachowajmy umiar, nie wpadajmy w
skrajności.
JaSnA, wiele z tych zmian, wprowadzanych na siłę, jest
po prostu rażąca.
Powyżej, w oddzielnym komentarzu, napiszę trochę
więcej.
Nureczka, no właśnie...
Również pozdrawiam :)
Sturecki - kpina,a le i poważne pytanie o to, gdzie są
granice tych zmian...
Dowcipnie:)
Te wprowadzane nowości rażą.
Nie ma ministry, jest pani minister i tyle:)
Mamy ostatnio istną walkę o język. Większość jest ok,
ale już chirurżka (jakby pani chirurg przeszkadzało;)
przyprawia o poplątanie ozorka ;)
Dalej za stureckim sobie pozwolę, pozdrawiam z
uśmiechem ;)
Sprytna kpina z kwestii feminatywów, rzucając światło
na temat absurdów językowych i społecznych konwencji,
podważając, czy są one rzeczywiście istotne w praktyce
życia czy jedynie odzwierciedlają ludzkie wyobrażenia.
Osobiście uważam, że pani minister brzmi lepiej niż
ministra.
(+)