o czymś tam...
zawszonymi myślami często wracam
do czasów , gdy nad głową
jeszcze krążyły uśmiechy ,
pokrywane gładkim szczęściem
przez kolejne lata, z wolna
dochodziłem do jako takiego
poziomu inteligencji ,od teraz
we mnie mieni się przestrzeń
poprzecinałem ręce tępym gwoździem
na znak protestu
świadomie i z własnego wyboru
nie potrafię się przestroić
skoro jestem tylko solą w twojej ranie
plotkuje mną powietrze
a potem noc powróci głucha
i cichy zalękniony śnieg
zdeptany o czwartej nad ranem
innej puenty nie będzie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.