dawni kochankowie
gdy się spotkamy
tak kiedyś, przypadkiem
spojrzymy na siebie
niepewnie, ukradkiem
wstydem dziecięcym
splączą nam się myśli
będziemy tacy sami
lecz tak dziwnie inni
rozmowę zaczniemy
niby od niechcenia
pytając – bezpiecznie
jak mąż/żona się miewa
potem temat – dzieci
wdzięczny na potęgę
w końcu delikatnie
muśniesz moją rękę
a ja prawie dziewiczym
zaleję się rumieńcem
lekko się uśmiechnę
a w myślach- odetchnę
będę miała pewność
- nic się nie zmieniło
lata nam uciekły
a w sercu- jeszcze miłość
i choć każde z nas
w różnych mieszka kątach
inne ciało pieści
innych spraw dogląda
to kiedy nocą siada
przed kominkiem
gdy w gwiazdy patrzy,
w bezsennej malignie,
ma przed oczami
dionizyjskie sceny
gdyśmy w szczęścia
haszyszu tonęli
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.