Dezyn-sekcja!
Dla wszystkich śledzących nasze przygody!
Dezynfekcja? To nie dla nas.
Jak dezynfekować to z polotem!
Był przelot samolotem,
to i demolka wyjdzie z głowy zawrotem!
Hejka, tutaj Emilka prosto spod Madrytu
gdzie mieści się zejście do zalanych szybów
nieczynnej już cementowni (fee... brudna
robota.) No niestety, ale jest plus taki,
że sama szefowa dotarła tutaj w expressowym
czasie by mnie wspomóc i zabrała Kasię wraz
z jaguarzycą Łapa, nie wiem czemu Jagoda
wybrała się na tę misję w zwierzęcej
postaci, ale widocznie ma swoje powody.
Kasia uzbrojona w dwie katany w swoim
kombinezonie bojowym wyglądała naprawdę
groźnie, ale nie wiem czemu swoje
jasnobrązowe włosy miała rozpuszczone i nie
miała swej wojskowej czapki ani kasku? Po
mojemu wyglądała groźniej tak jak przybyła
do Madrytu więc może o to chodziło. Sama
szefowa Weronika Sarevok miała swoje jasne
włosy spięte w koński ogon i zieloną tunikę
z czerwonymi szortami, przez co wyglądała
jak kwiatek, dla mnie bomba.
Ja miałam katanę zapiętą na plecy, a w
ręku trzymałam maczetę szefa, byłam w
mundurze pustynnym, a włosy, obecnie w
kolorze hebanowym wychodziły mi z pod
pustynnego kapelusza. Gdybyście chcieli
wiedzieć skąd mam maczetę Tomka, nie, nie
zwinęłam mu jej, po prostu mi ją dał na
ową misję. Andrzej ma szczęście że dziś nie
musiał nas transportować daleko i taką
odległość można było biegiem pokonać, więc
nasz towarzysz Andy zbija bąki dziś (temu
to się zawsze upiecze.)
Za to Kamil czyli "Rodzyn" pilnuje naszej
filii i robi za sekretarkę. Nie będę się
denerwowała na tych chłopów, bo szkoda
języka strzępić na nich wszystkich.
Wracając do cementowni, to właśnie tutaj,
jak otrzymaliśmy cynk tworzy się pseudo
grupa czarnego Karaczana. Zdaje mi się, że
to jakiś kolejny szczeniacki wybryk, mimo
to – obróciłam w palcach pewną białą kostkę
– poznajcie moją przyjaciółkę C4.
Zdaje się, że trzeba w tym mieście
przeprowadzić prawdziwą dezyn-sekcję z
naciskiem na sekcję! Tak między nami po
moich przyjaciółkach C4 nie ma na czyn
przeprowadzić sekcji, ale to tak na
marginesie.
Weronika zrobiła wielkie oczy gdy
zobaczyła jak bawię się kostką C4 jakby to
była zabawka. Powiedziała tylko coś w
stylu: "Emma nie świruj pawiana, wiem że
lubisz wysadzać w powietrzę wszystko, ale
nie musisz wpisywać nas na listę
przypadkowych ofiar." – Czy coś takiego. W
każdym razie Kasia jej tylko przytaknęła,
więc schowałam moją zabawkę do kieszonki na
zielonym pasku.
Gdy się przemknęliśmy labiryntem ciemnych
i zalanych korytarzy, nie mogłam się
powstrzymać i co kilkanaście metrów w
zagięciach korytarzy mocowałam zapalnik i
kostkę C4, ale bez przesady tylko 300 gram,
tak na oko. Detonator miałam przy sobie
przypięty na pasku. – Zobaczyłam za
następnym skrętem zalanego korytarza i
wstrzymałam dziewczyny by stanęły. Naszym
oczom ukazała się grupka licząca może z pół
tuzina zakapiorów w wieku około
czterdziestki i wyglądających jaby
mieszkali na śmietniku. Byli uzbrojeni w
colty i wyglądali jak półtora nieszczęścia.
Słyszeliśmy jak coś powtarzają między
sobą a obok nich leżał nadpalony kask z
czółkami karalucha. Dało się słyszeć coś
takiego: – Dziś wodzu la Chucaracha
pomścimy cię, a karaczany zatriumfują na
zawsze – tutaj zaczęli rechotać
maniakalnie.
– Dobrze robaczki, zdaje się że pora na
małą dezynsekcję! – wyszłam z cienia
dzierżąc pożyczony od Weroniki składany
miotacz ognia, kiedy wyszła z cienia
również szefowa oddałam jej broń. Kasia
warknęła i wywinęła groźnie katanami, co
wyszło naprawdę przerażająco.
Łapa wydała głośny ryk jaguara na głodzie
dla podkreślenia efektu, a następnie
zamieniła się w ludzką postać czyli Jagodę
ubraną w kostium w panterkę i pazurami
wysuwanymi niczym mutant z filmu. Robaczki
zrobiły jedną z najgłupszych rzeczy jaką
mogli, zaczęli do nas strzelać. Oj
nieładnie, tak traktować damy. Wyciągnęłam
detonator, a Werka aż krzyknęła : Emma ty,
i te twoje demolki, musisz iść na odwyk,
ale czasem są przydatne!
Uciekliśmy tą drogą jaką tu przybyłyśmy,
a na koniec zawołałam: hasta la vista pora
na sekcję! - I uruchomiłam natychmiastową
detonację. Patrzyliśmy jak labirynt
korytarzy wybucha i zanurza się cały pod
wodą. Gdy generał Jusdeski wraz z ekipą
wojska przybyli na miejsce, zapytali gdzie
są ci pseudo terroryści.
– Generale, gdzieś w środkowej części,
odkopcie ich zanim skończy im się
powietrze... Dziewczyny! Wracamy do
biura!
W biurze w naszej Madryckiej filii
napisałam relację z owej historii i gdy
zamykałam laptop spojrzałam na zdjęcie
wiszące na ścianie. Przedstawiało naszego
szefa Tomka Sarewoka wraz z żoną Weroniką
uśmiechniętych od ucha do ucha z
kieliszkami szampana, a obok nich stali
brat szefowej Wojtek w smokingu i wujek
Tomka Stefan w garniturze od Armaniego. Pod
nogami leżała zadowolona jaguarzyca. To
pewnie z ich wesela – pomyślałam. I tak się
zapatrzyłam w to zdjęcie i nagle świat się
zmienił.
Byłem w kwiaciarni na ulicy Budowlanych w
Tychach gdzie Werka kończyła robić bukiet,
który mieliśmy zawieźć kuzynce Martynie.
Gdy skończyła zamykając kwiaciarni poszła z
nami do kawiarni na plac Baczyńskiego gdzie
pracuje Kasia. Wypiliśmy kawę i się
pośmialiśmy razem z Kasią i wyszliśmy, ale
wychodząc nie uszło uwagi Werki, że Kasia
puściła do mnie oko. Dostałem porządnego
kuksańca.
– Au! Za co?!
– Już ty dobrze wiesz za co! – Po czym
mnie cmoknęła w policzek.
Kiedy już byłem w domu napisałem przygodę
w Internecie. Na koniec wujek podszedł i
przeczytał i rzekł wesoło: "Patryk Vega
normalnie! Nawet lepiej, dzwoń do niego i
sprzedaj ową historyjkę jako
scenariusz."
Cały wujek zawsze umie dobrze spuentować
dzień.
Do następnej przygody, hej! (Jeśli dam
radę ją napisać!)
Dziękuję, że jesteście ze mną!
All rights to the stories are reserved
!
Oddział Sarevoka spółka s.o.s.
POZDRAWIAMY
Jeszcze raz dziękuję za wszystko i
pamiętajcie, że moc wyobraźni to prawdziwy
dar, wystarczy jej zaufać, a pozbędziecie
się wszelkich w życiu mar!
Nigdy nie rezygnuj z marzeń,
bo to że coś nie dzieję się akurat
teraz,
wcale nie oznacza, że już nie nastąpi
nigdy!
TOMEK
Dziękuję za wszystkie głosy, uwagi i dobre rady, a przede wszystkim dziękuję, że jesteście. Pamiętajcie, że to Wy jesteście wielcy.
Komentarze (23)
Oooo... tę przygodę przegapiłem!
Ale już nadrobiłem. +++
Do następnego razu.
PoZdrówka Tomku. :)
przygoda... historia i treść jak najbardziej
wciągająca
Świetnie napisana przygoda, pozdrawiam serdecznie.
Kolejna ciekawa przygoda...:)
Pozdrawiam Tomku ciepło :)
Przygody urozmaicają codzienną szarość dnia.
Pozdrawiam serdecznie
Do następnej przygody
Pozdrawiam cieplutko:)
Miło mi czytać Twoje kolejne opowiadanie pełne
adrenaliny. Czasami potrzebna jest czytelnikowi taka
odskocznia w której przenosi się w inny świat pełen
przygód.
Pozdrawiam :)
Marek
Przeczytałam. Do następnej prozy.
Pozdrawiam
Ahoj przygodo
Podziwiam wyobraźnię
Pozdrawiam
Ciekawa ta dezynsekcja u Karaczanów,
masz niebywałą wyobraźnię, Tomku.
Pozdrawiam Cię serdecznie, dużo zdrowia życząc :)
Jak zawsze z zaciekawieniem przeczytałem do samego
końca :) Pozdrawiam Serdecznie +++
żyj przygodą pełnią życia
pozdrawiam
Przeczytałem. Do następnej przygody.
Pozdrawiam
Moc wyobraźni jest w Tobie!
Pozdrawiam całą załogę.
Byłem, czytałem, aż rumieńców dostałem.
Pozdrowionka Tomku. :):)