Diabelski doradca
Z szuflady...
Z błękitnej strefy strącony
Upadły anioł światłości
Błąka się długą krętą aleją
Naszej ziemskiej codzienności
Pośród betonowej puszczy
Asfaltową drogą idzie
Brudny, w tłum wtopiony
Nad nim fetor siarki krąży
Oczy czarne jak węgielki
Filuterni mrokiem błyszczą
Obserwując już od wieków
Naszą kołtunerię ludzką
Diaboliczny głos pomysłów
Przez rwetesy się dostaje
Dzięki czemu na ramieniu
Od anioła częściej diabeł
Gdy ten frantowski stwór nęci
Wciąż szepce nad twym uchem
Wybierasz łatwiejszą drogę
Tą, którą on tobie wskazuje
Po ludzku głupio myśląc
Na cholerę mam się trudzić
W otchłani czarnego królestwa
Istno tropicze są temperatury
Weselsze towarzystwo niż to
Gdzieś tam ponad chmurami
Komentarze (1)
Ciekawy, nawet zabawny wiersz. Szczególnie podobają mi
się 4 ostatnie wersy. Ale ja i tak wolę być "tam ponad
chmurami". Pozdrawiam cieplutko :)))