DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE
Mieszkanie czterdzieści metrów
z kredytem na dwadzieścia lat.
Troje dzieci rozbawionych,
rozkrzyczanych, zapłakanych.
Kartka z zapiskami
w pędzie dnia zgubiona,
obiad, pranie, szkoła,
sprawa załatwiona.
Praca od świtu do zmierzchu.
Jeszcze tylko trzeba
zaciągnąć przed nocą zasłony.
On z bruzdami na twarzy,
ona z lokami rozwichrzonymi
na świata cztery strony.
- Gdzie to szczęście? - pytasz.
- Przy wieczornym stole,
kiedy się dzielą słowem,
smutkiem, uśmiechem i chlebem.
On jest domu słońcem,
ona jego niebem.
Dopóki ich śmierć nie połączy.
Komentarze (19)
Podoba mi się ten wierny obraz rodzinnego szczęścia. W
ostatnim wersie napisałabym tradycyjnie
"Dopóki śmierć ich nie rozłączy"
ale to nie mój wiersz. Miłego dnia:)
czuć to szczęście przy rodzinnym stole.
Piękny wiersz.
Dobrze opisana codzienność w której często nie
dostrzegamy tego, jak wielkie mamy szczęście...
Pozdrawiam serdecznie :)
Wspólne troski też potrafią łączyć, gdy miłosć trwa,
choćby żyło się w biedzie materialnej. Gorzej gdy
braki są w innej sferze.
Pozdrawiam serdecznie:)