Do Boga
Wokoło mnie pełno jest ludzi
Lecz nikt nie mówi moim językiem
Ich normalność we mnie strach budzi
Serce się rwie, wstaje z okrzykiem
Kroję duszę swą na części
Chowam ją w skrzyni, nastawiam sidła
Wyciągam do świata ściśnięte pięści
Nie wzlecę wyżej, podcięte mam skrzydła
I nadchodzi ktoś, moich dłoni szuka
Pomaga wydostać się z ciemnej głębiny
I do serca przemawia, do duszy puka
Przywraca skrzydła, wznosi w wyżyny
Pomogłeś mój wzrok ku słońcu postawić
Zrzuciłeś mój płaszcz, pancerne okrycie
Me serce kruche przestało już krwawić
Dałeś mi miłość, dałeś nowe życie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.