Do bogów śpieszno nam
Dla tych co sami zaprosili Tanatos do domu zanim przyszła na nich kolej.
Kałuża łez,gdy patrzę na Ciebie
mój Anielski przyjacielu
Jak mogłam przeoczyć Twe cierpienie
przeklęta Ja
Gdy patrzę na sznyt
choć ręka nie ma!
to czuję Twą go-żałość
lament mój po wieki nigdy nie ustanie
byłeś mym światłem te ponure dni
sprzymierzeńcu mój
konam na wspomnienie żywota Twego
czerwona plama jak koszmar powraca
Towarzyszu czemuś wybrał samotną drogę?
Czemu do Hadesa bram ci śpieszno było
czy Helios złe ci promienie zsyłał?
Pokutę nosze w sobie
wstyd!
Wystarczyło wołać Pomocy
a ty z kostuchą śmiać się zaczęłaś!
Moja dłoń była twoją
cięcie widnieje i na mej
mój Anielski Przyjacielu
nie zapomnę nigdy
Komentarze (1)
Niezwykły wiersz, pełen uczuć