Do dna...
śniłam że umarłam
i leżąc na dnie
wyciągałam ręce do światła
nie poruszając się
a słońce za chmurami się śmiało
wyłowił mnie jakiś desperat
z uśmiechem krzycząc
że znalazł największą flądrę
na tym końcu butelki
zdobycz godna półgodzinnej satysfakcji
i zabrał się do konsumpcji
co chwila wykrzykując "ahoj"
połykał łapczywie
zeszłoroczną niewinność
która była już jak najbardziej winna
więc pij mnie do dna nie myśląc o jutrze
i nie pytaj już więcej
dlaczego tak bardzo lubię
zabijać od środka...
(wersja druga)
Komentarze (1)
O czym jest ten wiersz? :)