Do końca i na zawsze...
go kochała!
To było jak bajka ze snu.
Do końca i na zawsze razem.
Ciągle mówiła mu,
że są jak ściana z obrazem.
Zawsze razem...
Czar prysnął, on zamknął jej drzwi.
Zapłakana siedziała całą noc.
Nie wiedziała czy to jej się śni,
ale czuła jak upływa z niej "ta" moc.
Całą noc...
Przed piątą, gdy wstawało słońce.
Zapukała do czarnych drzwi.
Otworzył jej. Jego oczy były palące.
Szepnęła "Kocham Cię. Odpowiedz mi"
Do czarnych drzwi...
"To koniec. Nie znam Cię."
powiedział patrząc jak płynie jej łza.
"Dobrze, ale będziesz patrzył jak zabiję
się."
Zastygł mówiąc "Ogarnęła Cię głupota"
Płynie jej łza...
Wzięła broń do dłoni.
Krzyknęła "Tylko głupi się śmierci boi."
Przyłożyła pistolet do skroni.
Strzeliła "To mniej...niż moje
serce...boli."
Głupi się śmierci boi...
Dla tych, którzy podobnie jak bohaterka umierają przez miłość, przez drugą osobę...oczywiście umierają...od środka.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.