Do następnego snu
Moja misja się kończy wraz z twoim
odejściem,
łkaniem deszczu cierpliwym, kiedy smutek
goni
po manowcach tęsknoty – kochałem cię
przecież,
niczym wariat pędziłem miłości
spragniony.
Chciałaś zostać, lecz niebo prosiło o
powrót.
Byłaś aniołem ledwie przez sny
niespokojne.
Komu miałem dziękować, uciekłaś od
bogów,
by ze mną zasypiać przez wieczory
mroźne.
Przyszedł czas ostateczny – płaczem
pożegnałaś
poranki bezwietrzne i noce intymne.
Znów zgasłem na wieki, niczym zimna
skała
lęk sponiewierałem – wciąż o tobie myślę.
Komentarze (7)
Interesujący wiersz, aczkolwiek z pewną dozą smutku,
pozdrawiam :)
Przepiekny mimo ogromnego bólu po stracie ukochanej
osoby
Pozdrawiam serdecznie :)
Piękny.
liryka godna wielokrotnego czytania.
tytuł również świetny.
serdeczności :):)
Wiem co to znaczy, życie mnie nauczyło znosić
ból po utracie najbliższej osoby. Wiersze to
najlepsze lekarstwo i dobrze że poszedłeś w tą stronę.
Masz jeszcze Nas tu piszących.
Miłego święta Fantomus.
Melancholijnie o chwilach kradzionego szczęścia (tak
czytam). Zastanawiam się, czy wiersz by nie zyskał po
zmianie "by" na "aby" w ósmym wersie i wyrównaniu do
trzynastu sylab, dwóch ostatnich wersów? Miłego dnia:)
Kiedy tracimy miłość tracimy smak życia... pozdrawiam