Do nowego życia /I część
Prolog
- Wyjeżdżam, nic mnie tu nie trzyma. -
Dziewczyna ze łzami w oczach oznajmiła
wieczorem rodzicom, gdy przyszli z pola.
- Gdzie? Dlaczego?
- Nie przyjęli mnie na uniwerek. Jadę do
Warszawy, do Poliny. Ona tam pracuje już
pięć lat i widzicie jak im się poprawiło.
Co miesiąc przysyła pieniądze rodzinie. Już
wyremontowali dom, kupili maszyny rolnicze.
- Ale przecież ty chciałaś być
nauczycielką.
- I będę. Pojadę na rok. Trochę sobie
zarobię. Potem złożę papiery do kolegium
pedagogicznego. Tam łatwiej się dostać. Z
Poliną już rozmawiałam przez telefon.
Zamieszkam z nią i pójdę do pracy.
- Nie znasz polskiego? - martwiła się
babcia Swieta. - Niby trochę podobny, ale
to nie to samo.
- Przy niej się nauczę. Ona też wyjechała
nie znając języka.
- A Borysko też z tobą jedzie? -
zainteresował się ojciec, który do tej pory
milcząco przysłuchiwał się całej rozmowie.
Nie lubił chłopaka. Zawsze uważał, że
zajmuje tylko dziewczynie czas, odciągając
ją od nauki. Pochodził z bogatej rodziny i
pieniądze przewróciły mu w głowie.
- Nie - odparła córka i szybko odwróciła
się, aby ojciec nie zobaczył łez w jej
oczach.
- To i dobrze - skwitował krótko i dalej
czyścił cybucha. Z fajką bowiem rozstawał
się tylko na czas snu.
Pracowała od świtu do nocy, pucując na
błysk, mieszkania i domy bogatych
warszawiaków, opiekowała się chorą panią
Lucynką. Jej córka była nauczycielką i
wieczorami nauczyła ją trochę mówić po
polsku. Uzbierała trochę grosza i po roku
wróciła tak, jak obiecała sobie i rodzicom.
Będąc już na trzecim roku studiów
pedagogicznych poznała Vitalija. Została
jego żoną i matką dwójki dzieci. Dziś
byłaby szczęśliwa, gdyby nie wojna.
(próbuję opisać to, co dzieje się dookoła
Komentarze (25)
Czyta się. Miłego dnia:)
Wow...wciągające opowiadanie, bo taki temat
aktualny...Z zaciekawieniem czekam na kolejny odcinek
:)
Pozdrawiam ciepło Teresko :)
To miłe, że Polskę nazywa się nowym życiem.
Ślę pozdrowionka :):)
zapowiada się ciekawie.
Z zaciekawieniem czytałam. Niecierpliwie czekam na
dalszy ciąg. Udanego weekendu wypełnionego
serdecznością:)
I mnie się podoba
Ciekawie się zapowiada
Pozdrawiam Teresko. Zainteresowała mnie Twoja piękna i
na czasie opowieść Ludzie mieszają się. Dużo z takich
wyjazdów za praca jest rozwodów. Serdecznie
pozdrawiam..
Z zainteresowaniem przeczytałam Twój tekst. Moja
poprzedniczka doskonale go skomentowała. Podpisuję się
pod tym, co napisała. Dodam jeszcze, że piszesz bardzo
interesująco i dobrze czyta się Twoją prozę. Czekam na
ciąg dalszy. Pozdrawiam serdecznie :)
Wiele Ukrainek przyjechało do Polski jeszcze przed
wojną, wiele z nich tu studiuje, lub studiowało, sama
poznałam kiedyś jedną dziewczyną, która studiowała u
nas, a wojna często krzyżuje wiele planów, niestety,
przeczytałam z zaciekawieniem i lecę w sen.
Pozdrawiam, Teresko, dobrej nocy życzę :)