Przystanki marzeń
Chodzenie, marudzenie, psucie, snucie
to nie przystanki marzeń.
Znudzenia sznurek okręcił myśli ciało
gardło, kończyny, mnie całą.
Szczelnie nudą zawiniętą,
bez ruchu dla śmiechu obok gąsienicy
położył.
Szło, bo iść musiało
dzień, tydzień, miesiące, okropną zimę,
ukochane lato…
Samo unoszenie rzęs i spoglądanie na
motyle
z zazdrością, podziwem?
Jak się sprawdzają heroiczne hasła?
Obudź swój romantyzm!
Znam tyle szczęśliwych trików
z odwagą sięgam po nie w snach…
W usta wrażliwości włożyli mi pistolet.
Mówiąc czego potrzebuję, czułam ucisk
zależności.
Płacząc wiedziałam o samej sobie coraz
mniej.
Plątają się myśli - powstaje supeł nie do
przełknięcia.
Staje w gardle - krztuszę się wymówkami.
Dokąd brzdącem pochłoniętym beztroską?
Zrzucam poczwarkę antagonistki marzeń, będę
prostować skrzydełka
do lotu na resztę życia spełniającego się
marzenia.
Idylliczne westchnienie… Dolecę tam,
przysiądę wygodnie w cieple, jak lubię
będę popijać satysfakcję przegryzając
rajskimi pocałunkami,
pod palmami…
Magdalena Gospodarek
Komentarze (6)
i jeszcze : Ktore RZADKO nam się zdarzają:) zamiast:
Tylko nam się zdarzają:)
errata: przed słowami: Tylko i wyłacznie... powinna
byc kropka, i "Tylko" z dużej litery.
Acha:))) Tytuł, w moim widzeniu: "Przystanki"
Wiesz Magda, nie gniewaj się, ale muszę Ci to napisać.
Przeczytałam od ostatniego do tego... We wszytskich
naduzywasz metafor dopełniaczowych. To wytrawnego
czytelnika na pewno będzie bardzo razić. Nie ejstem
całkowicie przeciwna, ale jednak za dużo tego w tych
wierszach wg mego widzimisię. Nie musisz oczywiscie
zwracać uwagi na mój komentarz, ale wiesz przecież, ze
nie jestem złosliwa i że zawsze piszę Ci szczerze. Po
prostu jak widzę.
Uważam, że masz coś do powiedzenia i często jest to
coś ciekawego.
Z tych kilku, które poczytałam, ten jest najciekawszy,
ale psują go te dopełniaczówki:usta wrażliwości,
znudzenia sznurek, ucisk zalezności, antagonistki
marzeń. Popijanie satysfakcji??? O nie! To brzmi
sztucznie i to baardzo.
A zrzucanie poczwarki? Nie, tego nie da się uczynić
Madziu:) MOzna jedynie z poczwarki przeistoczyć się w
motyla, zrzucić mozna kokon, ale bardziej wydobyc się
z niego:)
Najwazniejsza jest prostota, oryginalnośc,
nowatorskośc, ale prostota. Wymyslanie
trudnych(niektórzy sie tym zachwycają:)nie do
ogarnięcia metafor to nie jest dobre.
Dobrze, gdy wiersz nie wykłada kawy na ławę(co u mnie
bywa:))) ale kiedy pisane dzien w dzień, to się czuje,
że natchnienia(tego odmiennego stanu) poeta nie miał,
że pisane ot jakby na siłę. Brak w takich wierszach
tego czegoś, są u dobrych autorów, którzy posiedli
warsztat, tylko i wyłącznie przy pisaniu dzień w dzień
jest zwykłym rzemiosłem. To się czuje, gdy brak w
wierszu tego czegoś. A same wiersze... no cóż. Nawet i
przy owym tzw. natchnieniu, czyli innym nieco stanie
świadomości bywają raz gorsze, raz lepsze. Tzw. dzieła
to wyjatki, ktore tylko nam się zdarzają:) Czego i
Tobie i sobie życzę Madziu:)
Tak widzę ten wiersz, za co serdecznie przepraszam:)
Pozdrawiam.
Chodzenie, marudzenie, psucie, snucie -
to nie przystanki marzeń.
Sznur okręcił myśli, gardło, kończyny - całą mnie.
Szczelnie nudą owinął,
bez ruchu. Obok gąsienicy położył.
Szło, bo iść musiało
(dzień, tydzień, miesiące, okropną zimę) - ukochane
lato…
Unoszenie rzęs i spoglądanie na motyle
z zazdrością, podziwem?
Jak się sprawdzają heroiczne hasła?
Obudź w sobie romantyzm!
Znam tyle szczęśliwych trików,
z odwagą sięgam po nie w snach…
W czułość i dotyk włożyli mi pistolet.
Mówiąc, czego potrzebuję, nie byłam sobą.
Płacząc, wiedziałam o sobie coraz mniej.
Plątają się myśli - supeł nie do przełknięcia
staje w gardle - krztuszę się wymówkami.
Przeistaczam z poczwarki, będę prostować skrzydełka
do lotu na resztę życia - spełniać marzenia.
Dolecę. Przysiądę wygodnie w cieple (jak lubię)
i będę popijać nektar,
przegryzając rajskimi pocałunkami.
O jak pięknie, będziesz smakować satysfakcję :)
Czyżby zderzenie marzeń z rzeczywistością,
iluzji z krnąbrnością.A może tak być musi,
trzeba przełknąć ślinę, by się nie zakrztusić...
...życiem.