Do zobaczenia, gwiezdny kowboju
To już miał być koniec
Zatykałam uszy na ciebie
i słowa twe, odpływające gdzieś
do niepewnego jutra
Nawet noce przemijają na modlitwach
W co wierzysz i dokąd zmierzasz?
Spadają gwiazdy o barwie łez, jak śmiech,
nieważne już...
Nie ma już nic. Nie zmieni się...
Nawet jeśli życie zmarnujesz
tej miłości nie unicestwisz.
To jakby wiecznie żyć
kiedy sny chowają się w ciemności.
Tęczę mam
w dłoniach mych...
Pierś przebija mi głos
- są rzeczy, które się nie zmieniają -
rankiem gdy modlę się o wiarę.
Miłość wzajemna jeszcze zagości tutaj
znowu...
Miłość nigdy nie umiera
Miłość nigdy nie udaje
Miłość przenigdy nie znika...
Ile życia byś nie zmarnował
tej miłości nie unicestwisz.
To jakby wiecznie żyć
pokonując ciemność.
Mijający czas skuwa lód,
liczne cuda zgarbią ci plecy.
Czeka nas miłość na końcu tęczy
czekają nas tysiące świateł...
...a tęczę masz
tęczę w dłoniach swych...
2006-01-01
Komentarze (1)
To ja idę na koniec tęczy.Pozdrawiam.