DOKĄD ZMIERZASZ ŚWIECIE?
Siedemdziesiąty piąty rok życia
bez pytania do przodu szybko gna,
błyskawicznie dzień za dniem umyka,
najważniejsze, że zabawa wciąż trwa.
Nadal czuję się młodym człowiekiem,
choć mnóstwo chorób nerwy mi psuje,
miłość jest zawsze cudownym lekiem,
to nią codziennie się rozkoszuję.
Wszystko zawdzięczam mojej Dziewczynie,
Ona z letargu mnie obudziła,
właśnie o takiej zawsze marzyłem,
jako dar z niebios w życie wkroczyła.
Tylko potomnych mi bardzo szkoda,
mamona całkiem nas ogłupiła,
zło się panoszy we wszystkich kręgach,
w fałszu, obłudzie potęga, siła.
Diabelskie moce władzę przejęły,
umyka czas na opamiętanie,
świat ku przepaści zbyt szybko pędzi.
Muzyka gra. Trwa "chocholi taniec"...
Wystraszona koronawirusem ludzkość nie wie co ją czeka, grozi nam poważny kryzys. Wyjdziemy na prostą, pojawią się szczepionki? Pytania, pytania, pytania. A za oknem powiew wiosny...
Komentarze (94)
Bardzo dobry wiersz, trzeba takich wierszy dla ludzi
na pociechę, Swiat jest przygnębiony. Pozdrawiam
Norbercie.
Jak inni zdrowia życzę :-) a wiersz z bardzo dobrym
przesłaniem. Pozdrawiam serdecznie
I ja Ci zdrowia życzę.
Wiersz bardzo refleksyjny.
Pozdrawiam ciepło :)
Norbi, miło było Ciebie znowu przeczytać, ale jakby
nie Ty, przygaszony, udający że wszystko oki, a
podskórnie czuję że coś nie tak. Pilnuj miłości bo
reszta to małe piwo, a Dziewczynę Swoją
ucałuj od nas wszystkich.
Multum zdrowia Ci życzę, ale wiem jak podrożało z
wiekiem.