Dokonaj ty
Pustynne drogi przemierzają kłęby plonów biednych starców. Rzeką płyną dzieci narodzone przez nieskończone pragnienie. Świat lewituje gdzieś wysoko nad głową niezwyciężonej matki. Dłoń władzy mocno zaciśnięta przez ojca, a w niej szczęście. Słońce wschodzi i zachodzi, ziemia pędzi jak szalona, życie... Dzień wczorajszy się oddala jak strzała świstająca w uszach Dzień następny już nadchodzi i już go zaraz nie ma, ciemność.
Ty, powolny, przyspiesz kroku,
Bo cię połknie przestrzeń mroku.
Rusz się wreszcie, bierz do roboty,
Walcz o swoje, jak rzymskie floty.
Gdy zamierasz w swoim ciele marnym,
Stajesz się nikim, kamieniem czarnym.
Dokonaj wściekłości żywiołu piekła,
Dokonaj od zaraz by cegła była ciekła.
Sięgnij ręką w stronę nie naszego
słońca,
Daj mi gwiazdy i miłości bez końca.
Zrób tak by ludzie się nigdy nie
kłócili,
Aby wszyscy w dobrą stronę się toczyli.
Lecz jak na tą niezręczną chwilę, Ty jak zawsze leżysz w piasku pustyni. Dzień za dniem oddala się o mile A ty upajasz się marzeniami swymi. Otwórz drzwi do dobrej drogi, Nie siedź tu przy stole trwogi. Wyjdź na świat z koroną na głowie, By ludzie cię kochali, choć w połowie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.