Dom wariatów
Przykuto mnie do ściany. Czy ja grożę
światu?
Gdy myślę chorym mózgiem, uważam że
wcale.
Ale nie szukam pomsty, ani się nie żalę.
Dziwaczniejsze są typy w tym domu
wariatów.
Jest taki, co nie daje spać snem wiecznym
bratu,
Co miesiąc go przyzywa z zaświatów
wytrwale,
Z jego pomocą budzi nienawiści fale...
Jego Bóg to policjant, nie miłość i
wiatyk.
Choć jest tylko prezesem, wyznawców
znajduje,
Co jak Bogu oddają mu swoje sumienia.
Dla nich to deszcz ożywczy, gdy on żółcią
pluje.
I nikt nie czuje słońca złocistych
promieni,
Nikt nie słyszy dzięcioła, który drzewo
kuje,
Nie widzi, że szron gałąź w srebrny diadem
zmienia...
Komentarze (21)
Dołączam do czytelników, którym podoba się ten życiowy
sonet. Miłego dnia:)
Bardzo ciekawy sonet. Czasem się wydaje, że wszystko
wokół to jeden wielki dom wariatów, pozdrawiam
serdecznie :)
wymownie...
pozdrawiam cieplutko :)
P.S Jeśli o katastrofie,
to nie uważam, że się miesza,
sprawę trzeba wyjaśnić, ale chyba nigdy do tego nie
dojdzie, bo nawet z wraku niewiele zostało, a poza tym
mogą być różne zamieszania, sympatią pana K nie darzę,
ale nie wszystko neguję, również jeśli chodzi o Jego
osobę,
poza tym myślę, że wiersz ma szerszy kontekst, ale nie
będę się nt polityki rozwodzić, za mało się nią
interesuję, poza tym ten Dom wariatów, może być bardzo
symboliczny, nawet dzisiejszy świat nim być może,
trochę -
Lot nad kukułczym gniazdem mi się skojarzył...
Witaj. Przyznaję, że niewiele wiem co się w 'domu
wariatów' dzieje, więc nie zbieram stanowiska.
Rozpoznaję tutaj Kaczyńskiego i jego postawy wobec
tragedii w Smoleńsku, ale i prof Dudka. Wiersz
napisany porawnie, ale nie czuję się upowżniona do
analizowania treści. Moc serdeczności.
Wymowny, bardzo dobrze napisany sonet, cóż często
niektórym w głowie się miesza, niestety...
Dobrej nocy jastrz, jestem pod wrażeniem...