Dworzec z marzeń
Toruń-Dworzec PKP
popatrz co się ze mną stało,
jakiś dworzec,pociągi do nieba,
a ja na chwilę stanąłem obok ławki
pani z synkiem karmi ptaki,
to dziwne,wcale się nie boją,jedzą
swoimi czarnymi dzióbkami powoli.
ja nie mam biletu do nieba,
może już nigdy nie będzie mnie stać?
a tak bardzo chciałbym tam pojechać
nawet jeżeli to tylko fikcyjna opowieść
wystarczy bym tylko wyruszył w tę
podróż,
nie dotrzeć do celu,nie czuć,zapomnieć.
tamta pani nie krzyczy na synka
dlatego jest bardziej szczęśliwy,
mało mówi,naprawdę bardzo mało mówi
tylko rzuca okruchy nadzieji ptakom
a one ciągle jedzą,chyba już wieczność.
skąd tu są takie zegary co liczą czas?
czas który nie kończy się,wieczność żyje
a my możemy tylko się spotkać
przypadkiem lub nie,może tutaj?
ty zabierzesz trochę suchego chleba
który rzucany ptakom zastygnie
okruchami nadziei na peronie nr 4
i na pożegnanie powiesz choć raz
bo to niewiele na wieczność
że kochasz mnie trochę,może więcej.
było by naprawdę miło
i ja jak ten synek karmiący z mamą ptaki
byłbym trochę bardziej szczęśliwy.
po dłuższym nmyśle staję obok,
tuż obok pociągu do nikąd
bo tylko tyle mi dzisiaj zostało
ja i ty na jakimś dworcu z marzeń
Możemy na chwilę zasnąć? powiedz że tak,przecież ten pociąg będzie zawsze jechał w tę samą stronę z której przybyliśmy więc nie bój się, nie możemy przespać czegoś czego już byśmy nie widzieli.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.