Dwunastego dnia…
Tego właśnie dnia
Stanąłem sam przed sobą
Pozbawiony maski
Całkiem nagi
Patrzyłem na to, co czas
Ze mną zrobił
Wgłębi moich oczu
Ujrzałem obrazy
Bezpowrotnie minionych lat
Na moich dłoniach
Wciąż nowe rany
Wciąż nowy ból
Przywołuję burzę
Z wiatrem krople płyną
Każda wspomnieniem jest
A moja twarz pełna
Niewidzialnych dla Ciebie
Płaczących blizn
W każdej z nich odnajduje
Te wszystkie chwile
Gdzie słowa raniły
Gdzie ostrze noża
Świeżą krwią splamione
W sercu moim tkwi
Pojedyncza drzazga
Znajomy tępy ból
Przypomina mi
Że to, co nie zabije
Silniejszym uczyni mnie
Komentarze (6)
7: niepotrzebne rany na jeżyku..
Zgadzam się z przesłaniem wiersza :) Pozdrawiam
Wymowna refleksja z mądrą puentą, pozdrawiam
serdecznie.
Podobno uczymy się błędów- ale one czasem zabijają- w
zależności od ciężkości.
Są takie o wadze tytanu- trudno się podnieść.
za stureckim.
Introspektywna podróż bohatera, który konfrontuje się
ze swoją przeszłością i bólem, odkrywając wewnętrzną
siłę, która pomaga mu przetrwać i rosnąć pomimo
przeciwności losu.
(+)