Dwuznaczność...?
Zapominam rysy Twojej twarzy
Stają się niewidoczne
Jak przydrożne kamienie w mglisty dzień
Jak Twoje oczy w mojej głowie
Których pomimo wysiłku nie da się
zapomnieć
Dłonie z kryształu pozbawione kształtu
Rozbite w drobny mak tak zupełnie z
przypadku
Słowa
Puste jak kieszenie żebraka
Bo przecież zupełnie wyzute z szczerości
Szkarłatna zniewalająca Miłość
Tak wyrachowana, że już wcale nie
miłosna
Kiedy morze staje się otchłanią
A z głębin wyrastają ponure góry
Od brzegu do brzegu pływa Ukojenie
Które jakoś nie może trafić do celu
Przez złośliwość i dwuznaczność rzeczy
martwych
Zaniepokojenie rozrasta się wokół mnie
Każe iść w tą otchłań morską czy głębinowe
góry
Wolna jest moja droga
Wolna jest moja wola
Wolne są moje dłonie
Nie skuwają ich przecież kajdany
Wszędzie mogę iść;
Ale już nie za Tobą
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.