Dzięki opatrzności
Sygnał erki zamilkł przed szpitalem,
miała szczęście, wróciła świadomość.
Przykuta do łóżka na kilka miesięcy,
ze wzrokiem błądzącym po suficie,
nadziei na normalność nie utraciła,
choć koszmar powracał każdej nocy;
raptowny skręt, tuż przed drzewem,
pobocze, klakson, krzyk, ból i krew.
...
Tamtego dnia nie wymaże z pamięci,
świadoma, że życie zawisło na włosku,
każdy kolejny ranek uśmiechem wita,
dziękuje Bogu za powrót do zdrowia.
autor
_wena_
Dodano: 2017-10-21 17:02:14
Ten wiersz przeczytano 2626 razy
Oddanych głosów: 77
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (87)
Dziękuję i ciepło pozdrawiam :)
*poruszający
Poruszamy wiersz, najważniejsze, że jest uśmiech,
życie trzeba doceniać.
Pozdrawiam serdecznie :)
Wiersz powstał na podstawie obserwacji i rozmów z
pacjentką, podczas moich pielęgniarskich dyżurów
dwadzieścia lat temu.
Poruszające wersy, ale jakże prawdziwe i dodające
otuchy i woli walki z przeciwnościami losu.
Kaziku, Aneczko, dziękuję za wgląd do tekstu i
komentarze.
Wzruszające.
I mówią, że bywa tak- że niektórzy rodzą się dwa razy.
Wzruszające wersy, ale także optymistyczne bardzo
"każdy kolejny ranek uśmiechem wita, radością jest
każda przeżyta chwila" - bezcenne, pozdrawiam ciepło.
Dziękuję Wandeczko za wgląd do wiersza i piękny
komentarz :)
Poruszający dramaturgią wiersz a jednocześnie
napawający otuchą i wiarą ze Bóg czuwa nam niejednym
człowiekiem W takich okolicznościach człowiek
przwartościowuje swoje życie i priorytety Ci którzy
wiele doświadczyli najmniej się skarżą Szanują każdą
godzinę życia bo są świadomi że jutro to wielka
niewiadoma
Pozdrawiam serdecznie Wandeczko :)
Uleczko, mam koleżankę, która ciągle na coś narzeka a
ja jej radzę, żeby przeszła się po szpitalnych
oddziałach i zobaczyła cierpiących pacjentów. Tylko
tyle i aż tyle.
Serdecznie pozdrawiam Uleczko :)
Wzruszające wspomnienie skłania do
refleksji...pozdrawiam ciepło :)
Ten tekst na Beju wziął się z pamiętnika z datą 11
lipca 1991 roku. T tamtym czasie pracowałam jakiś czas
na Ortopedii. Na moim dyżurze przywieziono chłopaka i
dziewczynę po wypadku na motorze. On po tygodniu
opuścił szpital a ona cała pokiereszowana spędziła w
szpitalu trzy miesiące. Do dziś mam ją przed oczami,
przykutą do łóżka, z zabandażowaną głową, jedną ręką
na wyciągu i dwie nogi w gipsie.
Po latach spotkała mnie na ulicy, przytulając mnie,
dziękowała za opiekę. Pewnie dlatego jej przypadek
zapisałam w swoim pamiętniku.
Dziękując za przeczytanie i komentarz, ślę
serdeczności, Grażynko :)
Każdy wypadek, czy choroba bardziej uzmysławiają nam
jak kruche jest życie, a także doceniają jego dar,
są też ostrzeżeniem prze tym, aby takie wypadki po raz
wtóry się nie pojawiły, msz.
Najważniejsze, jeśli uda nam się ujść z życiem, bo
równie z tym być może...
Pozdrawiam serdecznie, Wandeczko.
To prawda Beatko, że cierpienie uczy pokory.
Ślę serdeczności :)