ehm.. przyjaciel (błogosławiony...
Dla oddanych "przyjaciół"
Żerujesz ty mój przyjacielu,
gapisz się jak narkoman.
Nie potrzebuje stróża by
wyrwać się z tej sodomy.
Po prostu przetnij chmury skrzydłami,
wzleć spadnij i giń.
Oddychasz czyli żyjesz.
Głowa w dół, ręce związane,
oczy zamknięte,
czyż nie wyglądam pięknie.
Winny skazujesz sędziego.
W mym ogrodzie tylko jedna róża. Reszta to bluszcz i kamienie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.