etcetera
była taka sztuka
w której nie umiałam grać
powtarzałam kwestie
i zawsze źle
i niepotrzebnie bo nikt nie słuchał
widownia patrzyła przeze mnie
nawet gdy plotłam sznur
już biegli do swoich spraw
potykając się o gruzły wyrastające spod
palców
niezręcznie kreujących przyszłość
z ich ust wypadały przekleństwa
z kieszeni chusteczki i drobne
stary dozorca spod piątki
niezdarnie sprzątał po każdym życiu
i tym co zmieniło tylko adres
i tym co przestało już trwać
odbierał i wydawał klucze
gasił światło
jakby z nadzieją że i po nim ktoś dokończy
przerwany dzień i sen
dopowie ciszą niewybrzmiałe słowa
akt za akt
oklaski tylko w domyśle
Komentarze (12)
Sceny z niezycia - codziennośc wielu dzieciaczków i
mlodziezy
Bardzo Wam wszystkim dziękuję:)
Świetny wiersz. Ważne, żeby z tej sceny nie zejść za
wcześnie...
Pozdrawiam
Znakomity.
Sceny z nieżycia...
Reszta - za Mily.
Pozdrawiam.
Życie to scena, ale na scenariusz często nie mamy
wpływu. Piękna poezja.
Pozdrawiam serdecznie :)
Kiedy życie jest udawaniem, bo nie wolno być sobą, to
nie są łatwe warunki do dorastania i ewentualnej
dojrzałej dorosłości.
Nie wybieramy sobie rodziców, z otoczeniem bywa
różnie.
Dobry wiersz, szalenie smutny.
Pozdrawiam
bez względu na to jak gramy swoje życie- ktoś po nas
zgasi światło na scenie.
arcy
naszą scena jest życie
a my jesteśmy aktorami chwil
pozdrawiam
Ewo, piszesz świetnie.
głos mój i szacun jest twój
Mnie już dawno zabrakło komplementów.
Ale czytać jeszcze umiem:)
Musisz chyba mieszkać w wieżowcu bo Twoje wiersze są z
najwyższych pięter:)
Serdeczne Ewo:)