Fale Podniebnego Morza
Trawa czule pieści me stopy,
Idę prosto – Przed siebie.
Na palcach czuję krople rosy,
Nie brakuje mi już Ciebie.
Nie potrzebuję twych błędów!
Wreszcie zawiał ciepły wiatr.
Spokój, Cisza – żadnego obłędu.
Ty – jak jesienny liść.
Spadłeś na zimną glebę.
Ja – jak w górę pnący się bluszcz,
Odnalazłam swoje krzemie.
Odnalazłam swoje sacrum,
Odnalazłam bieg swojego wiatru.
Mam kiść swoich marzeń,
Innego życia sobie nie wyobrażę!
Nie życzę Ci dobrze, Nie życzę Ci źle.
Ja – Sama idę w świat.
Ty – Czekasz na czyjś wiatr.
Chcesz go wykorzystać,
Zalepić dziurę w sercu.
Nie możesz już wytrzymać,
Idziesz w odrażającym wieńcu.
Wieńcu opętanym kłamstwem i złem.
I Tylko ja na świecie to wiem.
Wiedzieć, znaczy rozumieć.
Rozumieć, znaczy patrzeć z boku.
To jedna z rzeczy w życiu, którą warto
umieć,
Pojmować rzeczywistość z wielu świata
bloków.
Dla wszystkich zagubionych.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.