O gajowym Jerzyku 124
Gajowy Jerzyk raz we wsi Brody,
ogłosił raz tam pewne zawody.
Na mistrza w dyscyplinie:
lepienie garnków w glinie.
Na koniec sobie przyznał nagrody.
Gajowy Jerzyk koło wioski Głuch
to był prawdziwy geniusz oraz zuch.
Kiedy czegoś nie wiedział
jak ta mysz cicho siedział,
miał wszak zastępców i to nawet dwóch.
Gajowy Jerzyk spod Małej Fatry
pogonił zespół na cztery wiatry.
Ze wszystkimi przegrali
swe mecze, nawet z Mali.
Z rozpaczy poszedł więc do psychiatry.
Komentarze (13)
podoba się
miłej niedzieli
;)
Pierwsża pouczająca...nie tylko świeci garnki lepią...
Spójrz...2 razy...raz,
pozdrawiam serdecznie
Uśmiechnięte pozdrowienia dla Ciebie Maćku i Jerzyka
:)
nureczko zasługujesz na limeryk z dedykacją
faktycznie w brudnopisie było 10 zgłosek
już [poprawiam
B. dobre. czuję tę ironię!!
Jakby co - to wina zastępców... Skąd my to znamy.
Ważne, że szef się cieszy :)
Ostatni wers w drugim limeryku;
"Miał wszak zastępców i nawet dwóch."
jest nielogiczny i za krótki.
Czytam więc np tak:
Miał wszak zastępców trzech, a może dwóch.
Pozdrawiam :)
Gajowy Jerzyk, rządzi jak satrapa,
patrzeć jak dostanie po łapach.
Pozdrawiam Maćku, a Nadleśnictwo Wałbrzych nic nie
dostało. Bo pytałem szwagra.
Kawka i limeryki Maćka,
;)
Na dzień dobry.
Gajowy Jerzyk raz w Debreczynie
Na targu kupił ogromną świnię.
Pomyślał "Może
Komuś podłożę,
Wtedy mnie awans raczej nie minie."
Takich gajowych jak widać jest sporo. Pozdrawiam.
Ten gajowy mieszka wszędzie
i wesołe życie przędzie
różne hece to wyprawia
i tym wszystkim nas zabawia.
Pozdrawiam serdecznie
Uśmiechnięte limeryki.
Pozdrawiam serdecznie :)