Gdy
Dziękuje, że było...
Gdy nadejdzie pora życia smak zaniknie.
A ja się rozpłynę ciemność mnie
przeniknie.
Nic już nie zobaczę na tym ludzkim
świecie.
Marność nad marnością mój ty Kohelecie.
Życie zmarnowane lecz jedno zostało,
Jedno co me serce przez życie kochało,
Pozostała ona płacząc bez ustanku
Tylko po koledze a nie po kochanku.
Lecz płakać przestanie i znajdzie
innego,
O mnie wnet zapomni cóż w tym jest
dziwnego
Że jej serce mego pokochać nie chciało,
Lub może po prostu kochać nie umiało
Nic tego nie zmieni śmierć łapy wyciąga,
Nie mogę się ruszyć ręce me w
postronkach,
Nic nie mogę zrobić to zaraz się stanie,
Trzy ostatnie słowa żegnaj mój kochanie.
Oddech w piersi zamarł serce bić
przestało,
To już nie jest fikcja już się wykonało,
Pozostała ona tak już tylko ona,
W sześć trumiennych desek bezradnie
wpatrzona…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.