Gdyż, albowiem, pół zostało...
czyli "większa połowa"
Czy to fatum okrutne,
czy niedobry mam totem?
Czuję koszmar "linqualny" -
jakbym "wrócił z powrotem".
Niewygodnie ma dusza,
ciało wlało się w fotel.
Na świat patrzę w katuszach -
czas mi wrócił...z powrotem.
Jeden z drugim dziennikarz,
co przed ważnym był lotem,
pyta Tego, co znika:
Kiedy wróci...z powrotem?
Zostawiłem na potem -
sprawa prosta, acz chytra -
gdy jak wrócę...z powrotem,
to wypiję niechybnie "półtorej...litra".
P.S.
I mam jeszcze post scriptum,
które dobrym jest "mottem"
by Ten, który odleciał
już nie wracał...z powrotem.
Niech zostanie na prerii,
gdzieś tam w Denver lub w Tampa -
w sobie równej koterii -
u Mansonów lub Trumpa.
Komentarze (16)
:-)))))))))
I cofniesz się do tyłu, a po wypiciu półtorej litra,
zapytasz ciut niewyraźnie - o czym ty do mnie
rozmawiasz??
Dzięki za rozbawienie w samo południe :-)))))