Gwiazdy (poemat wakacyjny)
* . * . * . * . * . * . * . * . * . *
Hej! na niebie wysoko, na niebie wysoko,
rozpięte w mrokach nocy rozgwieżdżone
oko
empiryczną źrenicą śledzi ludzkie losy.
Niewidzialnym fosforem plotąc Psyche
włosy
ręka czarna, kosmiczna, miriadami palców
w blaskach starych pierścieni kreśli
dzieci, starców
w zodiakalne zwierzęta. Każde z tajną
cechą
biegnie w czas swój przed siebie, ku
tajemnym echom.
Oto wiosna kołami wtacza się na niebo
i Baran skacze z Marsa - to właśnie od
niego
życie bierze początek. On rozpala
zieleń,
z martwą ziemią wojując miliardem
powieleń
tak namiętnych miłości, że aż boli
głowa;
a kiedy wszystko płonie - sam w ogień się
chowa.
Wówczas Byk rozjuszony wychodzi od
Wenus,
zaborczy i zazdrosny, jednym słowem:
pienius!
"Mam... mniam... mniam... mam..." - rozlega
się dokoła niego,
gdy kupuje doznania (zwłaszcza nie ze
swego).
Obchodząc banki słucha miłosnej muzyki,
zatem: marsz Mendelssohna - to płachta na
Byki!
A kiedy Byk już w jarzmie chciwości
ucicha,
Bliźnięta z Merkurego - hop! - prawdziwe
licha:
krytyczne, niespokojne i... tak -
dwulicowe! -
one Byka wydoją jak zwyczajną krowę
i za mleczne żetony polezą po świecie:
ten na miejsce ministra, a ten zamiast...
(wiecie?)
A tymczasem na niebie, na niebie wysoko,
rozpięte w mrokach nocy roziskrzone oko
rozszerza czerń źrenicy w kosmicznej
powiece,
i toną ludzkie losy w rozgwieżdżonym
lecie.
Na łąkach wysp i lądów, i na morzach do
nich
Malarz starców, niemowląt Pędzlem dusze
goni,
w niewidzialnych kolorach rysuje
psychiki,
lato Latem zabarwia. W lecie słychać
krzyki
Raka, co wylazł z wody przy świetle
Księżyca
i gada. Dyskutując, wciąż zmienia
oblicza:
a to by w szczypcach tortur rozgniótł swą
ofiarę,
to za chwilę w męczeństwie wypił za nią
czarę
jakiejś niezłej nalewki (byle nie za
jego!)
Hm... śmiało nazywaj Raka - wieczystym
lebiegą,
zwłaszcza przy Lwie, co z grzywą rozpiętą
na Słońcu
dotąd będzie się lenił, aż nie skona w
końcu,
próbując przy tym ryczeć w tępym
egoizmie
(szczególnie ku samicom, które chętnie
liźnie
pośród dźwięków wieczornej, namiętnej
gitary -
łkaj mu słodkie adadżio, nim gwiezdne
safari...)
Już sierpień - iskry z ognisk trysnęły do
góry,
kiedy Pannę krytyczną przepędził
Merkury:
"Ty egoistko!" - szumi w
radioteleskopach,
a Panna się odgryza: "Sam - stary
despota!"
i ścierką stawia szlaban rozbieganym
iskrom:
"Kto tutaj tak nabrudził? Przecież było
czysto!"
Zaś nad nimi wysoko, na niebie wysoko
rozpięte w mrokach nocy rozgwieżdżone
oko,
mruga rzęsami mgławic. Galaktyki Liści
wirują w grawitacjach - kiedyś z nich się
ziści
następna Ziemia tląca się przez chwilę
sennie.
A na tej Ziemi - ziemi, jesiennie -
Jesiennie
Wszechświat znów na palecie kolory dusz
zmienia,
subatomowym wichrem boskiego natchnienia
i po raz drugi Wenus rozchyli ramiona:
w purpurze ranka wyjdzie naga,
zawstydzona
Waga. Na bakier z sobą, niezdecydowana:
Śmiać się? Rozpłakać? Dygnąć, czy paść na
kolana?
Nie dziw, że gdy się Waga ze sobą tak
mota,
jej doradcą zbyt często zostaje idiota.
Tymczasem: ci-sza... Oto mściwie spod
Plutona
para ślepi zezuje - nieważne: on, ona,
bo tak samo trujące myśli, krew - ogony
w innych Znakach zatopią znienacka
Skorpiony.
Zamęczą je miłością, czy raczej: żądz
gamą:
cudze żony, mężowie - to ich zwykłe
jadło.
Listopad Ziemię w grudy już do snu
układa
i twarz mu posmutniała. Zamyślona, blada
od ciężaru Jowisza, gdy mu nietaktownie
dyktatorski herr Strzelec szwenda się po
głowie,
włos za włosem wyrywa z wiatrem w wiecznej
kłótni
i rozrzuca jak trawy. Ot, psubrat
rozrzutny.
A na niebie wysoko, na niebie wysoko,
rozpięte w mrokach nocy rozgwieżdżone
oko
coraz szczelniej i mocniej zaciska
powiekę
nad starcem, niemowlęciem, zimowym
człowiekiem
wyklutym z jaja mrozu, otulonym śniegiem
-
Łapa mroczna obszywa ziemskie dusze
ściegiem,
gwaszem światów bezdrożnych. Wśród przeczuć
i złudzeń
w pęcherzykach powietrza w zamarzniętej
strudze,
gdzie na którejś płochliwy Koziorożec
biały
wytrzeszcza do Saturna zasmucone gały
i nie wierzy, że można w coś wierzyć.
Zmartwiony,
czy tymczasem ktoś inny nie uwiódł mu
żony?
Jak sam Baran uparty - gdy znajdzie
przeszkodę,
będzie znał swój cel w życiu i ku śmierci
drogę.
...a ku śmierci prowadzi szosa poprzez
luty,
gdzie ekscentryczny Wodnik właśnie ściągnął
buty
i nietaktownie innym wytyka nieśmiałość.
"Ależ on jest niezwykły!" - pięć Znaków
poddało
się urodzie odważnej "Precz z zimą!"
natury.
Lecz on nie widzi - Uran oślepia go z
góry,
a zaraz obok, skryte, psychiatryczne
Ryby
rozmyślają o wszystkim w sposób
nadwrażliwy
(nienawidzi ich właśnie za to stara
Panna
dla której do kąpieli - nie do modlitw! -
wanna);
Neptun życie im mości CUD-nymi glonami -
wylegują się Ryby pod nimi krzyżami.
A na niebie Wysoko, na Niebie wysoko,
rozpięte w mrokach nocy rozgwieżdżone
oko
w empirycznej źrenicy tworzy nowsze
losy;
W galaktycznym salonie strzyże Psyche
włosy
ręka czarna, kosmiczna. Miriadami palców
w blasku złotych pierścieni zmienia dzieci
w starców,
proch ze starców rozrzuca okruszkami
chleba:
zakalce - wy do Piekła! rumiane - do
Nieba!
=====================
http://bit.ly/Nwdtpp
=====================
Komentarze (21)
Ciekawy tekst o typach spod ciemnej gwiazdy.
Przeczytałam z uśmiechem.
Miłego dnia.
Doskonały tekst, pisany eleganckim
trzynastozgłoskowcem, z niebanalną puentą,
przeczytałam jednym tchem. Z moją zodiakalną Wagą jest
coś na rzeczy... ;)
Pozdrawiam :)
tekst długi, ale wciągający, powtórki zatrzymują...
zgrabnie poprowadzona myśl, czyta się wspaniale.
może jedynie chleba - nieba zbyt pospolity rym
"a zaraz obok, skryte, psychiatryczne Ryby"
Dla każdego coś słodkiego do porannej kawy :)
Pozdrawiam, dziękuję za pamięć :)
Do zobaczenia w piekle!
Popłynęłam z tym bajecznie pięknym poematem i aż żal,
że się skończył.
Strach się bać, tacy jesteśmy "brudni i źli", ale nie
ma co protestować, bo tekst napisany z przymrużeniem
oka, a na wakacje, jak znalazł:)) Zanim panna Julia
zauroczona panem Romkiem umówi się na randkę, zapyta o
znak zodiaku i po ptokach:)))
Z przyjemnością przeczytałam.
długasny jak ode mnie do Warszawy
taka zodiakalna plejada gwiazd
przeczytałam ,zeby nie było ,ze nie
od dzieci aż do starców podoba mi sie to porównanie
lecz nie zgodzę się ,ze jestem jakąś tam
psychiatryczną Rybą
Ryby to wrazliwe są osoby i romantyczne
pozdrawiam Ja Ryba:)