halny
Trzy dni toczył po niebie białe bawoły
Wyrywał resztki włosów z głów drzew
Tym słabym ukręcał karki, łamał nogi
Ciepło dmący niszczyciel
Trzy dni szukałem siebie
Rozpalałem ogień w kominku
Jadłem z musu nie czując smaku
Słuchałem drżenia szyb na ganku
Słyszałem w dzieciństwie powiedzenie:
" Wieje tak jakby się ktoś powiesił "
Słyszałem wołanie szaleństwa
Co gdyby nie strach?
Strach nie przed tym bólem konania
Jest tyle sprytnych sposobów
Przed bólem osób trzecich
Dla których jakkolwiek trzeba się
starzeć
Rozciągneły się mleczne rydwany
Gwiazdy pomiędzy nimi
W oddali na zboczu zapłonął zniczami
Listopadowy cmentarz
1-go listopada przestało wiać..

BolesławBluszcz

Komentarze (3)
Dobry wiersz, sa emocje klimat i refleksja. Podoba mi
sie bardzo:)
.....halny potrafi także spustoszyć duszę, przeniknąć
wnętrze....słowa pełne żywiołu, wyczuwam emocje..."
Trzy dni szukałem siebie " już mam w
pamięci...świetnie zbudowane, narastające
napięcie..... i cisza.....przestało wiać....cmetntarz
- symboliczne przemijanie...z uznaniem
punkt....pozdrawiam liści szelestem........ ;-))) vel
atma
Interesujący, refleksyjny wiersz.+