Historia pewnej znajomości...
Część druga
Przez okno, wlewało się światło czyste i
jasne, promienie słońca pulsowały energią i
obietnicą:
W jej życiu od dawna brakowało namiętności.
Czuła się jak ptak w klatce, który chce
wyfrunąć na wolność, zakosztować życia. By
żyć w pełni, potrzebowała uniesień i tego,
że jest kochana. Od kiedy zaczęła się z nim
spotykać, od chwili, gdy po raz pierwszy ją
dotknął, tak bardzo chciała się do niego
tulić, pragnęła jego i jego miłości. Jak
był tuż obok, wszystko w niej wibrowało,
serce drżało, czuła, że bez niego nie
potrafi już żyć. Tamtej jesieni, pod
wieczornym niebem, po raz pierwszy całowali
się bez wytchnienia. Dała się porwać
szaleństwu, które miało bursztynowe oczy
kochanka i podobnie jak on, nie pytało jej
o zgodę. Patrząc w jego oczy, zapominała o
swoim wieku, o przeszkodach ich dzielących.
Rozkochiwał ją w sobie. Powoli zaczynała
tracić zdrowy rozsądek. Pośród westchnień i
cichych szeptów, które mieszały się z
szumem wiatru wyznawali sobie miłość.
Nocami ta miłość, ubrana w piórka , drwiła
z pozorów, a ona po raz pierwszy od dawna,
czuła coś na kształt szczęścia. Doznawszy
najcudowniejszego spełnienia, płakała ze
szczęścia i rozpaczy. Cdn.
Tessa50
Komentarze (29)
Tereniu! jeśli płakała ze szczęścia, to dlaczego
rozpacz?
Pozdrawiam i czekam na cdn:)
Przepięknie oddana miłość,
teraz trudno taką spotkać.
Cudownie to opisujesz Teresko,
mocno ściska za serce. Czekam
na dalszy ciąg. Pozdrawiam cieplutko.
jeszcze coś było? ..
Pozdrawiam
ależ zawrót głowy... oszałamiające...
Cudna proza, przeczytałam jednym tchem...wracam do
poprzedniej. Pozdrawiam serdecznie:-)
Romantycznie i bardzo zmysłowo, tak jak czuje miłość
kobieta :)
Obiecująca opowieść.
Niepokoi tylko perspektywa złamanego serca, a tak
czuję, że tak będzie.
Pozdrawiam serdecznie przeurocza:)
Zawsze przychodze do Ciebie z przyjemnoscia:)
Pozdrawiam, Tessa:)
Przeczytałam jednym tchem, zaczynam się bać złego
zakończenia, czekam na cd. Serdecznie pozdrawiam
Bardzo ladnie piszesz.Żonglujesz emocjami wplatając je
umiejętnie w opisy przyrody.Lubię tak. Pozdrawiam.
Chyba każdy z nas ma takie urocze wspomnienia. Uczucia
oszalały i zapominało się o ograniczeniach,
przeszkodach. Lecz niewielu potrafi je tak ślicznie
opisać jak Ty. Pozdrawiam serdecznie.:)
Potrafisz pisać :) miłej niedzieli
Hm... Gdy czytałem po raz pierwszy Mniszkównę -
zauroczyły mnie jej opisy.I połączenie przepięknie
opisanej przyrody wraz wibracją i zawierucha w
uczuciach. Gdzieś tam jeszcze jej Ordynat Michorowski
leży wśród moich książkowych szpargałów. Chodząc
bardzo często do swojej biblioteki wiem, Ze ma nadal
wiernych czytelników. Lecz niestety nie wśród
powiedzmy - młodego pokolenia czytelników. Dzisiaj nie
musi ono drwić z pozorów. Po prostu robi swoje - nie
oglądając się na....zakazy i konwenanse.
Jurek
Coś mi to przypomina, dla mnie bardzo smutne
wspomnienie. Pozdrawiam Tessa