Horror
Przypalił się makaron,
cóż, bywa... sprawa rzadka,
mąż zaraz zatarł ręce,
dla niego to jest gratka.
Będzie mi wypominał,
żem kiepska w gotowaniu,
powinnam go wyrzucić,
zapomnieć o skrobaniu.
Pozbędę się go prędko,
nie jest mi już potrzebny,
będzie straszył na półce,
szarpał napięte nerwy.
Byłoby całkiem nieźle,
proste, zwyczajne danie,
chciałam jednak aldente,
/dobre na odchudzanie/.
Dałam za mało wody,
nie zamieszałam w porę,
no, czasem tak się zdarza,
gdy się za wiersze biorę.
I tylko swąd w powietrzu,
na ścianach czarna sadza,
zawsze mi przypomina,
z poezją nie przesadzaj.
Komentarze (19)
z poezją nie przesadzaj -tak czasami bywa i mi też się
zdarza pisząc wiersz zapominam o kuchni
A no tak, zajęłaś się wierszami a makaron sam sobą ;-)
fajny wiersz....a może mąz coś ugotuje a ty oddasz sie
pisaniu?pozdrawiam
eh, każdemu się zdarza...ale wiem że nie o to chodzi
:| ej życie życie...