ile jest matek?
rankiem zakłada porzucony wieczorem
fartuch codziennych trosk nie pozwalał
odpocząć
zakrywając bladą skórę rąk
już nie mademoiselle - madame
roztrwoniona
kiedyś najjaśniejsza z mamon ulicy
teraz podstarzała matrona
traci swoich synów nie odkupi
za trzydzieści srebrników wzniesionych
ponad
poziom ludzi
rodzi zabiera płodna wciąż i głodna
dźwiga największy ciężar z tajemnicami
w sobie chowa
autor
amnezja
Dodano: 2013-05-19 12:04:07
Ten wiersz przeczytano 1293 razy
Oddanych głosów: 26
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (22)
MamaCóra, może jest więcej jeszcze... i chyba już
znalazłam kolejną.
Kaweczka, tego nie zaprzeczę.
Pablo, profanacja? Hmm, w jednym z przypadków, może
nawet bym się zgodziła.
Hm...dobre pytanie skłania do refleksji:))
Właśnie ile ich jest? Bardzo dobry wiersz, zatrzymuje.
Głęboko refleksyjny. Pozdrawiam :)
Wielopłaszczyznowy (albo tylko ja go tak rozumiem?).
Podoba. :)
kiedyś, odparłbym, że jedna;
teraz słowo ulega dewaluacji, jeśli nie profanacji'