Invictus
Williamowi Henley'owi za to, że dane mi było przetłumaczyć tak wspaniały wiersza, aby jasność płynąca z jego duszy rozświetlała wszelki mrok wszystkim zagubionym
Z czeluści nocy, co oblepia mnie,
czarnej, jak otchłani katusze,
dziękuję opatrzności na panteonie
za moją niezwyciężoną duszę.
W mocnych szponach chwili upadku,
nie skrzywię się, ani nie mrugnie mi
oko.
Pod natłokiem zdarzeń bez przypadku,
choć czoło we krwi, to uniesione wysoko.
W tym miejscu, gdzie łzy i złość
wyłaniają się w cieniach strasznego
jęku;
mimo wielu lat, potworność
wciąż spotyka i spotka mnie bez lęku.
Wrota trudności nie mają znaczenia,
jak również krzyk kar nie ogłuszy.
Ja jestem panem mego przeznaczenia.
Ja jestem kapitanem mojej duszy.
Komentarze (11)
Ładne tłumaczenie. Dziękuję że mogłam przeczytać tak
piękny optymistyczny wiersz. Cieplutko pozdrawiam.
dobre tłumaczenie. Dziękuję :)
Ładne tłumaczenie. Pozdrawiam serdecznie
piękne tłumaczenie, brawo :-)
Taką duszę mieć to jest coś.
Bardzo ładny wiersz.
Mam nadzieję, że powołanie odnosisz do Boga.
Pozdrawiam serdecznie.
Ten wiersz przetłumaczyłem, ale to nie znaczy, że
jestem tłumaczem literatury angielskiej, tak samo jak
mogę pisać wiersze nie będąc humanistą
Podobno jesteś tłumaczem z literatury angielskiej...
tłumaczenie?
z jakiego języka na jaki?
Tłumaczenie z Henleya wygląda w drugą stronę mniej
więcej tak:
Last heart
dead life sees silence
they silently torture abyss
shining heart tries to die
as dark tears burn each day
they kill stolen silence
you cannot what I madly see
slowly thoughts must shine
burn relentless day
William H. to by się w grobie przewracał na tę
częstochowszczyznę:
upadku-przypadku,jęku-lęku,głuszy-duszy i pomieszanie
rymów żeńskich z męskimi. Na szczęście nie znał on
polskiego.
Każdy kowalem swego losu