ISTNIENIE
Juz nie istnieję,zeszłam w zaświaty.
Spoglądasz z góry na życia szmaty.
Podnieś swe oczy,spójrz w biały błekit..
Uwierz.że życie to straszne męki.
Przestań już wierzyć w te piekne chwile,
Wroć tu na ziemie chociaz na chwilę.
Czy ty nie widzisz zguby tych
ludzi?
CZy ty nie patrzysz na nich przez
mroki?
Nie wierzę w twoje przekonania!
Nie wierzę w świata odmiany,uroki!
Juz nie istnieje,zeszłam w
zaświaty.
Teraz poszukaj tej czarnej chaty.
Ona obroni ciezarem życia.
Ona uchroni od zaćmien księzyca.
Ta wielka ciemnosc,która cię spotka.
Weżmie twa ręke i wciagnie do srodka.
Gdy juz tam będziesz.spojrzysz z tej
góry,
na której rzadzą ludżmi szczury.
Bez rąk,bez oczu uwierzysz w wo
życie,
które zasmucilo-osierocilo skrycie.
Powrotu stamtad juz nie ma .
zguba nadeszla,piekne wspomnienia!
Czy,aby piękne?Odpowiedz wreszcie!
Moz nie mozesz mówic jeszce?
Choćbys chciał już nie mozesz.
Nie masz oczu ani rąk.
Wszystko zjadł ten wielki swad.
Wszystko zżarło ciebie juz.
Tylko zostal anioł-stróż!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.