Ja...
Leżę samotnie wciśnięty w kąt
sześciennego pudełka
Osłonięty przed światem żelbetonowymi
żaluzjami
czuję się na tyle bezpiecznie
by pozwolić myślom wyjść
ze strzeżonego obszaru własnej
świadomości
Zmaterializowane sumienie pożera mój
umysł
Jak złośliwy nowotwór
atakuje co chwilę w nowym miejscu
Drżąc ze strachu przed delirystycznymi
obrazami
modlę się słowami dawno zapomnianymi
Modlę się do Boga, którego dawno zabiłem
ostrzem wykutym z grzechu...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.