Jak w kinie
Moja sypialnia jest na poddaszu, po
wschodniej stronie,
dlatego widok przecudny z rana mam na
balkonie,
a że ma chata jest wywyższona nad inne we
wsi,
to nawet wtedy, gdy dzień pochmurny struga
w dali lśni.
Po prawej stronie zgodnie z jej biegiem, w
wysokiej trawie,
już od lat wielu, gniazdują tutaj liczne
żurawie.
Także od wiosny aż do jesieni, często się
zdarza,
zobaczyć z wieńcem na płowej głowie, wśród
traw mocarza.
We wsi rozchodzą się opowieści, przedziwnej
treści,
że pośród bagien, to się zwierzęcy
matecznik mieści.
Dopiero zimą, gdy mróz doskwiera wszelkiej
zwierzynie,
cichnie tu życie i tak się czuję jak w
niemym kinie...
Komentarze (11)
Cenny kontakt z pięknem natury, z podobaniem
pozdrawiam serdecznie.
Niechaj wiosną i latem nieme kino nie przerodzi się w
kino moralnego niepokoju.
Miłego dnia Marianie :):)
Pięknie.
Ta zmiana na ciszę blisko natury jest prawie
dramatyczna.
:-)
Fajnie tak obcować z przyrodą, dobrego dnia :>>
Cudny!
Pozdrawiam :)
Zazdroszczę pięknych widoków.
Pozdrawiam.
Za Zosiak:) Miłej niedzieli M.N.:)
Wielkie to szczęście, radość serca i duszy mieć taki
widok z własnej sypialni. Śle moc serdeczności i
uścisków:)
Ta opowieść o samotności i urokach wiejskiego życia
maluje obraz pełen melancholii i tajemniczości,
przypominając odczucia związane z obserwacją przyrody
i ludzkich opowieści, które sprawiają, że nawet
najprostsze chwile stają się jak seanse w niemym
kinie.
(+)
Piękny widok, w pięknym wierszu.
Miłego dnia :)
Na przecudny (piętnastozgłoskowy) przyrodniczy seans
nas zabrałeś, a widoki z balkonowej loży - kuszą...
Pozdrawiam niedzielnie :)