Jakby tu uciec przed gorącem
Sobota, siedemnasta.
Jak w piecu upał, w centrum miasta.
Pomimo popołudnia, temperatura wzrasta,
Nawet teraz.
Nie ma się z czego już rozbierać.
W środku sauna,
A więc na balkon się wybieram,
Lecz na balkonie skwar doskwiera.
No i co teraz,
Gdy od środka żar mnie zżera.
Nagle mnie myśl mała pociesza,
Więc robię w tył zwrot,
Kierunek lodówka, sięgam po,
Małego zimnego Guinness-a.
Pół szklanki, pianka, szybki łyk,
Tak chłodem przełyk nacieszam,
Że aż pół piwa nie ma w mig,
Niechętnie zwalniam, bo się skończy,
Resztę po woli będę sączył.
Chciałem bowiem napisać wiersz,
Z myślą na temat bieżący.
Dałem sobie zadanie, ale - wiesz,
Nie mogę go dokończyć.
I myśli piórem swoim służyć,
Więc marny los wierszowi wróżę,
Bo myśli kształt roztapia słońce,
Na razie blask się leje na biel kartki,
I tylko tytuł ma na górze:
"Jakby tu uciec przeg gorącem? "
Komentarze (5)
Dziękuję.
I wszystko jasne... jak piwko.
Jeno szkoda, że już się kończy...
U mnie też ukropy.
Lekki, ciekawie skomponowany wiersz. Lubię takie
pisanie. :)
PoZdrówka ślę. :)
Doskonale ukazana chęć ucieczki od upału... Wiersz sam
się czyta :)
Bardzo na czasie, ukrop niesamowity, ale u mnie o
siódmej zaczęła się burza i spadła temperatura do
około 19 stopni, pozdrawiam serdecznie.
fajny i bardzo aktualny.