JEDEN DZIEŃ INWALIDKI
Jest mi tak d0obrze , synowie wracają
niosą zakupy , zaraz w domu będą
o tym co słychać poopowiadają
i na balkonie przy mnie usiądą.
Popijam kawę , a z kuchni odgłosy
moi synowie obiad gotują.
Słonko oświetla moje siwe włosy,
a babie lato po podwórku snuje.
Dzisiaj do Polski przyjechali ''młodzi''
Przemko i Zanka są już w Legnicy
babcię odwiedzą i szczęście przychodzi
znowu rozjaśni się moje oblicze.
Jesienne słonko niebo rozświetliło
gołębie jeszcze na dachu czuwają
grzeją się w słonku jak by lato było
i białe skrzydła do lotu szykujżą.
Tak dawno byłam stara i zgorzkniała , ale złe minęło mam 70 lat i jestem ''młoda inaczej '', i szczęsliwa
Komentarze (6)
Pięknie :) Pogody ducha życzę jak najwięcej :)
Synowie wracają, będzie wesoło.
Pozdrawiam
Radość z odwiedzin wyrażona
wierszem...ładnie...pozdrawiam:)
och, oddalić ten smutek, pozdrawiam cieplutko
Powolutku, powolutku i będzie dobrze z pisaniem, bo
szczęście już jest. Czego więcej chcieć? Pozdrawiam
cieplutko:)
Takie tam bez energii. Ot taka tam prosta rymowana
notatka. Za dużo też tego zdrobnienia "słonko".