Jedenaście haiku
głupi kormoran
calutki w czarnych piórach
w tak wielki upał
***
w cieniu cyprysa
siedzę nad dzbanem wina
z gąsieniczkami
***
lśnią krople deszczu
czyste i doskonałe
na igłach jodły
***
żuczek na plecach
świat do góry nogami
chyba oszalał
***
ciągle pamiętam
szlak na szczyt góry w słońcu
słodkie jeżyny
***
kamień na polu
wędruje przez wyobraźnię
nieporuszony
***
rozdarty żagiel
już nie zasłania słońca
i skał na brzegu
***
zerwałem figę
gałązka tańczy naga
na moich oczach
***
kominek wygasł
haiku już zapisane
wygarniam popiół
***
przechodzę przez próg
jaka daleka droga
do twego serca
***
rozpadł się imbryk
tysiąc okruchów wspomnień
mam na podłodze
Komentarze (13)
Dzięki sturecki. To o żuczku bardziej odpowiada
naturze haiku. O fidze, to właściwie żart literacki.
Pozdrawiam.
Dobre sobie ... ale najlepsze o żuczku i fidze. Też
uprawiam tę formę i budzi ona wiele kontrowersji, ale
tylko wśród znawców teorii literatury, czego
absolutnie nie mam im za złe.
Poezja nie zna granic, dlatego uwagi krytyków miej
(mam) za nic?!?
(+)
Dziękuję Wanda za Twój komentarz. Swego czasu czytałem
bardzo wiele japońskich haiku, oczywiście w
tłumaczeniu, w tym także ze szczególnym upodobaniem
tzw "wiersze śmierci", które też przybierały często
formę haiku, i bardzo często (o ile to można
stwierdzić po tłumaczeniach) przybierały one formę
osobową. Do haiku można mieć różne podejścia, a dla
mnie istotą haiku było zawsze podejście buddyjskie,
tzn wizualny błysk przebudzonego umysłu i ten
"element" starałem się nieudolnie naśladować,
jednocześnie starając się unikać zwykłego estetyzmu.
Piszę "nieudolnie", bo nigdy nie miałem się za
człowieka, który osiągnął satori, natomiast
intuicyjnie próbowałem się "wstrzelić" w tego właśnie
ducha buddyzmu, co było jakoś uzasadnione
biograficznie, skoro w dalekiej młodości próbowałem
siedzenia w zen. W tym sensie ośmielałem się nazywać
te miniaturki "haiku", mając pełną świadomość, że
prawdziwe haiku powstaje po japońsku. Pozdrawiam
serdecznie.
Piękne, błyskotliwe i zatrzymujące miniatury - to nie
ulega kwestii. Pozwolę sobie jednak wyrazić opinię, że
"haiku osobowe" jest dyskusyjne - bo w czystej formie
bezoosobowość, rozumiana jako brak podmiotu
lirycznego, jest jedną z podstawowych cech haiku -
warunkiem satori; to ważniejsze od mitycznej liczby
sylab... Przywołane przez Ciebie, w komentarzu
odautorskim, równoważniki zdań - nie są raczej zmorą
haiku w języku polskim, a próbą realizacji gatunku
najbliżej czystej formy; czystej (można by powiedzieć:
"często bezczasownikowej") obserwacji istoty wycinka
natury (z perspektywy tej natury), połączonej z
zaskakujacą refleksją, powodującą rodzaj olśnienia,
wglądu. Ale - co kto lubi. Współczesne haiku pozwala
na trochę odstępstw. Kigo, paradoks, odrębność obrazów
i refleksji, japońskie techniki haiku, itp. - odchodzą
powoli do lamusa. Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję wszystkim za komentarze. To haiku zebrane z
ostatnich dwóch, czy trzech lat. Nie ukrywam, że
jestem z nich lekko dumny, bo zachowując ortodoksyjną
zasadę sylabiczną 5-7-5, jednocześnie udało mi się
uniknąć pisania równoważnikami zdań, co uważam za
zmorę polskich haiku dość powszechnie występującą.
Pozdrawiam.
Bardzo ciekawe i różnorodne tematycznie. Gratuluję
pomysłu i przemyślenia. Każdy haiku ma swoją mądrość.
Cieplutko pozdrawiam.
Jako mini-poezja - urocze.
Pierwsze i ostatnie naj.
żuczek i kamień najbardziej poruszyły moją wyobraźnię
:)
Pięęęękne!
Piękne haiku :)
Pozdrawiam serdecznie:)
Przecież to jedenaście różnych haiku z okresu kilku
at. Może powinienem je oddzielić gwiazdkami, ale
myślałem , że tytuł to wyjaśni.
...a u nas ziąb zazdroszczę Ci tych wakacji. (Choć z
jednej strony piszesz, że jest upał, a z drugiej, że
musisz jednak dogrzewać się kominkiem.)