Jedyna nadzieja...
Dzień za dniem przemija, a zmian nic nie
wróży,
umysł wciąż przysypia znużony stagnacją,
marzenia umarły i nikt się nie burzy,
zmęczony okresem trwania izolacji.
Za oknem pochmurność w serce łzą się
wlewa
i zrodzone myśli na smutno maluje,
a gdy widok z okna szarość barw
przyćmiewa,
beznadzieja tylko wokoło się snuje.
W cierpliwości, która jest lekcją
przetrwania,
odliczam z zegarem mijane minuty,
z nadzieją czekając cudu
zmartwychwstania,
wierzę, że świat cały zostanie odtruty...
Komentarze (65)
Ja też wierzę, ale na to potrzeba pewnie jeszcze
trochę czasu...
Pozdrawiam.
Bardzo refleksyjne, pozytywne, piękne strofy.
Będzie dobrze.
Pozdrawiam serdecznie Marianie i życzę zdrowia :)
Świetna refleksja, bardzo dobra puenta, też z nadzieją
czekam, pozdrawiam serdecznie, w zdrowiu miłego
wieczoru.
tylko ta nadzieja nam została.
Udany wiersz pozdrawiam