Jej dłonie
Rankiem ciepłe i czułe
Delikatnie jedwabne
Palącym serca żarem
Z wysublimowanym wyczuciem
Miłość samym dotykiem
Wyznawać potrafią
W południe nad wiek zadbane
W miękkich rękawiczkach
Komplementów łase nieustannie
Stałej adoracji oczekują
Kalkulacje wyrachowane prowadząc
Wieczór jest dla nich nieszczęściem
Ucieczką w melancholii poranek
Tkliwa wspomnień nostalgia
Skrywać je każe przed światem
A przecież w dłoniach dłonie
Wtulone zawsze do pary
Strzałą Kupidyna złączone
Wsparciem będą do mroku nocy
Komentarze (4)
Ach, te dłonie :)
Romantyczna refleksja.Pięknie.Pozdrawiam:)
Bardzo ładny udany wiersz. Milutko pozdrawiam.
Udany refleksyjny wiersz pozdrawiam