Jesień
na pierwszy dzień jesieni
Jesień.
Od słoty ciężka,
Od słońca czerwona.
Zamyślona.
Czas powrotów i marzeń,
Nostalgii, przemijania.
Czas sumowań i zbiorów,
Nocnych świerszczy cykania.
W oddali,
W ogniach łuny
Zachodniej pożogi,
W jej drgającym powietrzu,
Płoną stogi.
Bydło wracające z popasu
Ma długie nogi,
Na drodze, aż do lasu.
Mgła lekkim kocem
Ścierniska okrywa
I wracają ptaki do ciepła,
Dzień odpływa
Na fali z chmur czerwonych
Skłania się ku słońcu,
Nad mgłami się układa
Aż się pogrąży w końcu.
Jesień.
Do snu układa drzewa,
Spadłymi liśćmi ziemię
Otula troskliwie,
Nikt już na drzewach nie śpiewa.
Zima na pola wkracza leniwie.
Gent
Komentarze (3)
Pięknie opisana jesień w Twoim wierszu przypomina mi
chwilach, które spędziłam na wsi... dawno temu.
Piekny opis jesiennej rzeczywistości.Podoba mi się.
o jaki prawdziwie jesienny wiersz. Tylko czy nie
lepiej zamienić - cykanie na - cykania. Będzie lżej
i prawdziwiej .
ale bardzo mi się podoba !!Jest urokliwy