Jesień
malowane szaty
przyroda odziewa
dzień w barwy bogaty
świat w ostatki śpiewa
eksplozja kolorów
przekwita i gaśnie
w zadumie wieczorów
już za chwilę zaśnie
muślinowe tiule
srebrnej pajęczyny
obejmują czule
zamglone krainy
spłowiałe zielenie
gasnące oplata
w osnute omdlenie
szron babiego lata
spuszcza głowę słońce
w wyblakłym ogrodzie
bez listowia drżące
sady w brzasku chłodzie
ich bujne okrycia
na ziemię opadły
już bez śladów życia
od szronu aż zbladły
posmutniałe drzewa
wiatr liśćmi szeleści
smętne nuty śpiewa
przemijania treści
wzmaga swe podmuchy
niebo deszczem płacze
nadciąga czas pluchy
czas biegnie inaczej
jakby się zadumał
cienie dziwne kładzie
na cmentarzu tłumy
smutne w listopadzie
biały dym z ogniska
zeschła chryzantema
biała zima bliska
jesienny poemat
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.